Lucky Woody
Zęby wyszczerzył w bliżej nieokreślonym grymasie, choć zapewne miał to być uśmiech, i stoi taki lekko spięty i sztywny jakby był z drewna (niewykluczone, że może tak być, bo jest całkiem nieźle wyrzeźbiony). Zajął honorowe miejsce przy stole i na przełamanie pierwszych lodów obdarował każdego odrobiną szczęścia, bo przecież właśnie to wychodzi mu najlepiej. Z takim towarzyszem dnia codziennego (świątecznego również) każdy pozornie twardy orzech do zgryzienia okaże się samorozwiązującą się błahostką.