Vincent van Sockh
Świat widzi w cyjanie, magencie i żółtym. Za uchem nosi pędzel, pachnie terpentyną, a na twarzy zawsze ma kilkanaście kolorowych piegów z farby. Znany jest z bujania w obłokach i abstrakcyjnych marzeń i czasem przygniata go rzeczywistość, zwłaszcza, że bycie artystą do najbardziej dochodowych zajęć nie należy i niekiedy konieczna jest zmiana akcesoriów z palety i pędzla na kuwetę i wałek. I chociaż marzy o zostaniu światowej sławy realistą, to niestety wciąż najbliżej mu do prymitywizmu.